niedziela, 26 kwietnia 2015

Freddy Fazbear's pizza -06 Nowi

          Za długo to trwa... kiedy to się skończy?- Byłem zagubiony, jedyne co mi pozostało to chyba pójście w jakiś kąt i czekać. Tak też zrobiłem, przykucnąłem, oparłem głowę o ścianę i obserwowałem pokój, w którym byłem. Jest on duży, mieści się w nim sporo krzeseł, stolików, dość sporo wolnego miejsca, było strasznie cicho i spokojnie. Długo patrzyłem przed siebie, aż w końcu odczuwałem duże zmęczenie, a oczy same się zamykały, powoli pogrążałem się w sen.
       
          Wyrwało mnie coś ze snu, jakiś trzask. Znajdywałem się w innym pokoju, ktoś mnie przeniósł...? Kto...? Jest ciemno, ale można z łatwością zobaczyć gdzie rzeczy się znajdują- Ile jeszcze tu będę?-pomyślałem i poszedłem wolnym krokiem do drzwi, gdy już byłem koło nich, usłyszałem znowu ten głos, który ostatnio mnie prześladował, oraz czyjeś kroki należące do jeszcze innej osoby. Teraz się obawiałem czy powinienem wychodzić
-GDZIE JA JESTEM?- Usłyszałem głos zza drzwi. Nie brzmi mi to na osobę, która mnie wkręca, a sam jest w to samo wpakowany. Postanowiłem wyjść, lepiej przebywać z kimś niż sam. Powoli i cicho otworzyłem drzwi, wyjrzałem, ale nikogo nie zobaczyłem. Usłyszałem bardzo ciche kroki w innym pokoju, więc ruszyłem w stronę źródła dźwięku. Wychyliłem głowę i zobaczyłem chłopaka chyba mojego wieku. Stał obrócony tyłem do mnie, kolana miał lekko zgięte, ręce wystawione na bok, też zgięte jak by chciał się czegoś przytrzymać, bał się. Dobra... przywitam się...
-Cz-cześć... -nie pewnie powiedziałem
-Huh? Kim jesteś?! -nerwowo się zapytał nieznajomy
-Nie mam pojęcia,wszystko zapomniałem, i też jestem w tej samej sytuacji co ty.-Zorientował się, skąd dobiega dźwięk, bo obrócił się w moją stronę.
- To znaczy w jakiej sytuacji???
-Jesteśmy w tym budynku i w każdym razie JA nic nie pamiętam.
- Też nic nie pamiętam i ledwo Cię widzę...
- W innych pomieszczeniach jest ciemniej.
- Ile już tu taj jesteś?
- Nie mam pojęcia, ale zdążyłem przywyknąć do tej ciemności i się zdrzemnąć, choć... w zasadzie nie mam pojęcia czy do drzemki można zaliczyć, może dłużej spałem.
-Musimy się stąd wydostać.
-Nie wiem gdzie wyjście, ale jestem za, współpracujmy, złap mnie za rękę, pójdziemy razem - I też tak zrobił. Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy korytarzem. Nie mam poczucia czasu, więc nie mam pojęcia ile szliśmy, według mnie długo. W końcu dotarliśmy w miejsce dla mnie znajome.
-Co to za miejsce? -spytał się nieznajomy
-Sam nie wiem, ale już tu byłem, jak mówiłem, że zdążyłem się zdrzemnąć, to było tu taj, tylko że nie obudziłem się tu a w innym miejscu.
- Aha... Mam pytanie, to ty się tak śmiałeś wcześniej ? Zanim się spotkaliśmy.
- Nie. Ale też on mnie prześladował, z tym wnerwiającym głosem -odpowiedziałem
- Próbowałeś z nim porozmawiać?
-Tak, na darmo, a gdy go zignorowałem, to się wkurzył i chyba poszedł do wentyli...
-Aha... A właściwie jak ...- Nagle wydobył się głośny hałas przewracających się stołów i krzeseł
-Co to było?-zapytałem
-Hallo? Jesteś tu?- słychać było tylko odbiegające kroki
-Biegniemy za nim?
-Ledwo co widzimy, a ty chcesz za nim biec? -spytałem się trochę zdziwiony.
-No chyba musimy znaleźć od kogoś jakąś odpowiedź.
-Co jeśli to kolejna osoba jak my?-cicho się spytałem samego siebie.
-Tym bardziej trzeba go znaleźć, CHODŹ -krzyknął i pobiegł prosto na jakąś rzecz, przypuszczam na stół, bo słychać było, że przewrócił razem se sobą.
-Eh... dobra -pomyślałem i pobiegłem, przewracając się o rzeczy, które przeszkadzały mi na drodze. Biegłem trochę oddalony, więc ledwo go widziałem. Chyba zgubiliśmy go -pomyślałem, gdy nagle zza zakrętu ktoś na mnie wpadł, szybko się odsunęliśmy od siebie, ja próbowałem wstać. Podbiegł do mnie chłopak, który biegł przede mną, a osoba, na którą wpadłem zaczęła się wycofywać.
-Spokojnie nic nie zrobimy... -powiedział znajomy
-Gdzie ja jestem??? Kim wy jesteście??? Co ja tu robię??? -Pytała się nowo poznana osoba, była to dziewczyna, chyba trochę młodsza od nas, strasznie szybko mówiła, była cała podenerwowana, chwyciła się za głowę i mamrotała coś do siebie
-Hej... spokojnie -przykucnął chłopak -sami nie wiemy co tu robimy, i dlaczego się tu znaleźliśmy, ciężko będzie znaleźć odpowiedź, dlatego musimy współpracować razem, aby się wydostać, tylko spokojnie, chwyć nas za rękę- podał swoją i ja również tak zrobiłem, chwyciła za nie -Może pójdziemy tam, gdzie są te krzesła? -zaproponował.
- Taa...Tam jest przytulniej niż tu-powiedziałem i poszliśmy w dane miejsce. Zauważyłem, że jaśniej się zrobiło, a dziewczyna chyba miała problemy ze słuchem, bo gdy się jej pytaliśmy o coś to mówiła by głośniej powtórzyć, ale za to lepiej widziała od nas, bo jak dotarliśmy na miejsce, z łatwością omijała rzeczy.Usiedliśmy przy kącie, a mnie  znowu straszne zmęczenie dopadało, jak i resztę, zaczęli przysypiać na siedząco, a ja znowu dałem za wygrane zmęczeniu...


          -Powiem tak: albo jakiś włamywacz, albo animatroniki same się przeprogramowały
-Coś się stało kierowniku?
-Yep... dziś porozwalany cały główny salon, a w nim 3 animatroniki w nim był.
-Same przeszły?
-Tego nie wiem, trzeba jak najszybciej się dowiedzieć, może widok z kamer coś da...? Cholera drogie są teraz te kamery
-A które to były zwierzaki? Może zajrzę zobaczyć czy nie zostały przeprogramowane na tryb nocny
-Starsze wersje: Kurczak, królik i szop.
-Okej na przerwie zobaczę co z nimi.
-Dzięki, ja zaraz jadę na to spotkanie,więc jak zwykle wszystko na twojej głowie Vincent
-Nie ma sprawy...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Słowa których, już nie musicie czytać:
Kolejny tydzień za nami \(°O°)/ i przed nami... Dziękuje jak zwykle za komentarze, nadal staram się by rozdziały były dłuższe, i nie pytajta mnie czemu szop, miał być albo ryś, albo kameleon, a został szopeł.
W sumie szopeły są urocze  Kolejny rozdział prawdopodobnie za 2 tygodnie (bo będę mieć dużo wolnego czasu) I chyba zacznę robić moją teorię o FNAFIE, bo parę rzeczy mam na uwadze, co chyba mało ludzi to wzięło pod uwagę. Ale (jest ale) nie piszę że na 100% zamieszczę, oraz to będzie ,,moja teoria" czyli prawdopodobnie  nie wyjaśniająca prawdziwej fabuły ( po prostu moje przypuszczenia). Zachęcam do dalszych uwag co do mojego opowiadania, (dzięki temu szlifuję umiejętność pisania <3)  i motywuje :D. Dzięki i pozdrawiam

niedziela, 19 kwietnia 2015

Freddy Fazbear's pizza -05 Zabawa w Chowanego

          Ała... moja głowa... nic nie pamiętam... gdzie ja jestem? Kurde jak tu ciemno nic nie widać i ledwo co ruszać się mogę.
-HALLO! Jest tu ktoś?- krzyknąłem, próbując złapać się za głowę, która pulsowała od bólu. Gdzie ja do jasnej jestem?
-HI~~~ -Usłyszałem, ktoś tu jest... pytanie tylko czy mi pomoże.
-Kim jesteś? I gdzie się znajdujemy?
-AHAHAHAHAH -ktoś sobie ze mnie żarty robi? Pomyślałem
-TO NIE JEST ŚMIESZNE! POTRZEBUJE POMOCY, RUSZAĆ SIĘ NIE MOGĘ!- Nadsłuchiwałem, z której strony będzie dobiegał dźwięk, ale nic już nie usłyszałem
-HALLO! Jesteś tam? HALLOOOO!!!
-... HI~~~~ -CO ZA TYPEK! Nie miałem pojęcia gdzie jestem, jak się tu znalazłem, co ja tu robię, a ten sobie jakieś żarty stroi, wymyśliłem, aby poudawać, że naprawdę potrzebuję pomocy.
-Zaczyna mi brakować powietrza.... proszę, pomóż mi...*ekh khe, ekgghh khęm*...- czekam znowu na odpowiedź...-Haalloooo... haaallloooo... HAALOO!
-... Hello AHAHAHAHHAH -Na stówę to był żart, pewnie ktoś się świetnie bawi, szkoda, tylko że ja jestem cały przestraszony, nic nie pamiętam, nic nie widzę, ruszyć się nie mogę, a tu ktoś zaczyna sobie ze mnie żarty robić. Nagle poczułem gwałtowne obrócenie, a przestrzeń wokół mnie się powiększyła. Tak... teraz mogę się ruszyć a właściwie wstać, choć nadal nic nie widziałem, powoli podnosiłem się i ruszyłem przed siebie bardzo ostrożnie, jednak to nie pomogło, gdyż już się wywróciłem o coś. Nie mogę zobaczyć co to, ale jest w miarę duże, po omacku wysunąłem dłonie, by dotknąć co to jest. Dziwne...-pomyślałem- dotykam to czuję, że mam to przed sobą no ale tak jak bym nie czuł w dotyku, a zarazem czuł... chore... kształtem przypomina mi pudełko lub skrzynie, czyżbym przed chwilą znajdował się w skrzyni? Muszę się stąd ruszyć. I znowu powoli podnosiłem się, obracając gdzie indziej i ruszyłem przed siebie, jak natrafię na ścianę, to będzie dobrze, pójdę we wzdłuż niej, w końcu będę musiał się natknąć na drzwi. Powolnym krokiem szedłem z wysuniętymi dłońmi, aż w końcu natrafiłem na coś, przypuszczam, że ściana, bo ruszyć tym nie mogłem, więc poszedłem ku jej. Oby to szybko się skończyło -pomyślałem i natrafiłem na coś, co spowodowało hałas, chyba coś zrzuciłem i dobrze -trochę się ucieszyłem, bo przynajmniej tak mogę za ten kawał się odpłacić, niszcząc jakieś rzeczy. To chyba była półka, no to teraz we wzdłuż półki pójdę, przy okazji ,,niechcącą,, pospadały też inne rzeczy w tym jakieś szklane. I znowu ściana, ale po chwili wyczułem klamkę! Nareszcie, boję się otworzyć, ale w końcu trzeba ze stąd się zmywać. Nacisnąłem na klamkę no i oczywiście zamknięte. Zapukałem kilka razy, a na sam koniec walnąłem pięścią mocno w drzwi, spowodowało to mocny huk. Dobra trzeba szukać innego wyjścia, odsunąłem się od drzwi i naglę, usłyszałem przekręcający się klucz, mam na dzieje, że to oznacza koniec z tym miejscem... Ruszyłem tam gdzie były drzwi i nacisnąłem ponownie na klamkę, drzwi się otworzyły, było minimalnie jaśniej, ale nadal ciężko mi było cokolwiek zobaczyć. I dalej ruszyłem, korzystając ze wcześniejszej taktyki.
-Hi~~~ -Znowu on? Usłyszałem to z lewej strony, może powinienem iść za nim?
-Hallo?!- czekałem na ponowny ruch....
-Hello- Teraz z prawej, jak on widzi w tej ciemności? Postanowiłem być szybszy, jak będę chodzić takim tempem, to go nie złapię. Więc ruszyłem biegiem na prawo i szybko mnie coś zatrzymało...ściana...-NOSZ KUR....
- AHAHAHAHAH -Na lewo tym razem, no i znowu szybko podniosłem się i biegiem za głosem... pudło teraz słyszałem za sobą. CZY JA MAM DO CZYNIENIA Z DUCHEM? Oleję go, w końcu znudzi mu się i się podda.
-Hi~~~-Nie obchodzi mnie gdzie teraz jesteś, idę szukać drzwi jakiś -pomyślałem- HI!...Helloo?- Wkurzający ma ten głos- Ahahah?!- ignoruj, ignoruj widać, że się denerwuje- Hi~~~Hello! Helloooo! AHAHAHAH Hi~~!- Coraz bardziej się oddalam od niego, a on coraz częściej się odzywa...- HI, HELLO, HI, HELLO, AHAHAHAHHAH, HI~~~ - Czy on się zwiesił?! Zatrzymałem się na chwilę, a ten się uspokoił, ale ruszyłem dalej, jak nie chce mi pomóc to nie- PFFF TO SPADAJ!!!
-CO?! Zaraz, czekaj, gdzie ty?-Potrafi jednak inaczej mówić...- Hallo?- tylko usłyszałem, jak wchodził do...wentylacji... gdzie jest wyjście, gdzie jest wyjście?-Zacząłem powoli panikować, nie wiedząc, czy ten dziwak będzie chciał mnie zaatakować.
Chodziłem długo tam i z powrotem, właściwie nie mam pojęcia czy z powrotem, nie mam pojęcia gdzie jestem, więc również mogłem kilka tych samych pomieszczeń już parę razy obejść, chyba robię wielkie koło... W końcu kolejne drzwi wyczułem, nacisnąłem na klamkę.... Otwarte i wszedłem. O wiele jaśniej jest, już mogłem zobaczyć parę rzeczy. Stoły, krzesła, jakaś lada to wszystko jest mi dziwnie znajome... I jeszcze ta scena pod ścianą co się znajduje... Czy ja jestem w jakimś barze? Nie ważne to było, ważne jest to, że zapomniałem dużo rzeczy, jestem sam, nie wiem, czy to żart, i w dodatku jestem z dziwnym dzieckiem, co widzi w ciemności i porusza się między szybami wentylacyjnymi... Chyba świruje.... Chore.... naprawdę chore...



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

WHOA nowy rozdział xD postaram się je zamieszczać raz na tydzień ewentualnie raz na dwa tygodnie, więc odwiedzać możecie najczęściej przez weekend (najczęściej chyba będzie to niedziela), aczkolwiek mogą też się pojawić informacyjne wpisy przez inne dni tygodnia. Mam już 2 rozdziały testowe (więc tylko czekać, aż je poprawię i dodam)
A teraz pytanie dnia- Jak myślicie, jakim animatronikiem będzie Marco? (od razu zaznaczę, że z żadnych w grze) mam już stworzonego, jestem tylko ciekawa czy może ktoś wpadnie na pomysł, i czy zaskoczę xD



*To uczucie, kiedy piszesz rozdział z 2 godziny + poprawiasz z godzinę, aby coś dodać, i poprawić a rozdział jest nadal krótki ;___;*



http://filing.pl/ktorym-robotem-z-gry-five-nights-at-freddys-jestes  Jestem marionetką xD


Ballon Boy to troll

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Freddy Fazbear's pizza -04 Oko w oko

          Kolejne tygodnie szybko zlatywały, gdy nikt nie widział, ćwiczyłem chodzenie, zapisano mnie do psychologa no i nie oskarżyli kierowcę o potrącenie mnie z jakichś tam czynników typu nie trzeźwość, gdyż to była moja wina (z czym się zgadzam, bo to ja biegłem na oślep) Troszkę się pozmieniało w moim życiu, rodzice krócej pracowali, już nie chodziłem do szkoły, a nauczyciele chodzili do mnie, odwiedzali mnie też znajomi, jednak co wszystkich martwi to to, że się nie odzywam. Po prostu nie miałem zamiaru, bałem się odezwać. W wolnych chwilach nie wychodziłem z domu: oglądałem telewizje, czytałem, rysowałem, uczyłem się, ale to wszystko mnie już nudziło, mam dosyć tego... chciałbym od nowa zacząć życie...bym tak dużo rzeczy zmienił. Za parę dni będą Zbliżać się moje 13 urodziny, które spędzę je sam. Rodzice przez to, że wcześniej kończyli, nie mogli zabrać sobie dnia urlopu. Za to obiecywali, że gdy będą mieli wolne, zabiorą mnie gdzie tylko będę chciał. Ja jednak już miałem plan co do tego dnia, chciałem coś ,,przetestować”. Ostatni raz, kiedy dobrze się bawiłem była Pizzernia Frediego. Sądzę, że przełamię się tam i znów będę taki sam jak dawniej. Urodziny mam za 3 dni więc to za nie długo. Oby faktycznie coś to zmieniło boję się, że inni będą na mnie się gapić, nadal dziwnie chodzę tak jak bym włóczył nogę. Hamuje mnie strach muszę poważnie zastanowić się nad tą decyzją. Może jednak powinienem zaczekać, może rodzice coś wymyślą? Oni zawsze robili mi niespodzianki... tylko co jeżeli będzie na odwrót i nawet nie zareaguje? Im będzie smutno i takim moim zachowaniem mogę jedynie schrzanić sprawę w niepoddawaniu się rodziców do walki. Dobra raz kozie śmierć jak będą się patrzeć trudno.



          Dni szybko mi upłynęły, więc w końcu nastał dzień moich 13 urodzin. Był wczesny ranek, moi rodzice co dopiero wychodzili z domu, a ja leżałem w łóżku. Minęło pół godziny, chyba już wyszli, bo usłyszałem dźwięk zamykających się drzwi, więc wstałem z łóżka i poczłapałem do szafy, wyjąłem ubranie: długie czarne spodnie, biały podkoszulek i grubą bluzę z kapturem koloru niebieskiego. Oczywiście umyłem się, przeliczyłem pieniądze i założyłem okulary, już miałem schodzić na dół po buty, ale zauważyłem na stoliku kartkę i zielone opakowanie. Podszedłem i zabrałem do rąk kartkę a w niej była taka treść:


                                                       ,,Kochany Marco,
                                               Przykro nam, że nie możemy spędzać dzisiejszego
                                    twojego dnia razem, obiecujemy, że kiedyś będzie lepiej i
                                    wszystko wróci do normy. Już teraz możemy Ci powiedzieć
                                    byś czekał cierpliwie do wakacji, bo mamy dla Ciebie 
                                    dużą niespodziankę ;) Na razie składamy Ci dużo zdrowia, uśmiechu,
                                    szczęścia, spełnienia marzeń i czegokolwiek sobie zażyczysz.
                                                                                         Twoi kochający rodzice Mama i Tata 
                                    PS. Prezent też jest od nas”

Dobra... no to zobaczymy prezent - pomyślałem i zacząłem go otwierać, a w nim była książka i czekolada. Będę miał co czytać jak wrócę, ale teraz moim celem jest udanie się do pizzerni. Włożyłem buty, wziąłem pieniądze do kieszeni i udałem się jak najbardziej normalnym krokiem do miejsca.
          Zajęło mi dojście tu z około 30 minut, podczas gdy ostatnio szedłem w 15, trudno, ważne, że jestem. Wszedłem i zająłem stolik w najbardziej oddalonym miejscu według mnie, Nie było zbyt dużo osób, może ze względu na wczesną porę, nie wiem, w każdym razie było koło 10.00 a była sobota. Roboty grały już na scenie, dowiedziałem się przez rozmawiające osoby, które właśnie wchodziły, że te roboty są nazywane ,,animatronikami,, również podczas występu poznałem resztę imion: Freddy (co mógłbym przypuszczać po nazwie) Foxy, Bonie. Reszta osób znajdujących się tu grała na automatach, inni jedli, rozmawiali, a ja się zorientowałem, że roboty nie były zbyt dobrze zaprogramowane, bo nie we wszystkie miejsca chodziły, w tym do mojego. LIIIIPAAA -miałem zamiar wykrzyknąć, oczywiście tego nie potrafiłem zrobić i jak zwykle siedziałem cicho, oglądając, jak inni się bawią. Nagle zauważyłem kolejnego animatronika, był to Freddy (dziwne, że mają aż 3 miśki) tyle, że on był żółty. Chodził blisko sceny i machał. Podbiegła do niego reszta, ja tylko się przypatrywałem, tamci jak zaklęci szli za nim. Poważnie? Jak by nie mógł na miejscu występować, tylko szedł do innego pokoju, więcej marudzę, niż się dobrze bawię. Pójść za nim nie zamierzam, tylko sobie obciach zrobię, gdy zobaczą, jak ja chodzę. Przynajmniej pusto się zrobiło i mogę bez jakiegokolwiek problemu wyjść. Więc tak też zrobiłem, ale sobie przypomniałem, że na tyłach pizzerni są okna, może przez któreś z nich będzie można zobaczyć co mnie ominęło a poza tym tamtędy też mogę dojść na ulicę prowadzącą do mojego domu. Troszkę zajęło mi to ale już jestem na tyłach, okna są trochę wysoko, ale od tego mamy murek, więc się pospinałem,akurat trafiłem na dobre okno.
Widzę z 5 osób i animatronika, który zamyka drzwi....na klucz... To nie jest robot?
Właśnie mężczyzna zdejmował strój, miał cały uniform fioletowy, wyjął coś z kieszeni i.....wbił to w brzuch pierwszej osobie....to był nóż....- CHOLERA! CO MAM ROBIĆ?-spanikowałem, byłem sparaliżowany tym co się dzieje. Słyszałem głosy przerażenia, ten tylko podchodził do kolejnych i dźgał w głowę, w brzuch w plecy....ile było krwi....i te flaki.... co mam robić??? W ten stało się coś strasznego, mężczyzna odwrócił się w moją stronę i mnie zauważył...patrzyliśmy sobie prosto w oczy, widać było u niego zaskoczenie i przerażenie, jak i u mnie, ale tylko przerażenie. Staliśmy tak, patrząc prosto na siebie, byłem gotowy uciec, powoli odwracałem się, tak samo jak on nadal utrzymując kontakt wzrokowy. Wtem zeskoczyłem z murku, szybko się podniosłem i biegłem, najszybciej jak się da.
CHOLERNA NOGA-pomyślałem - tylko mnie spowalnia, prawie się potykałem, może powinienem się schować? Usłyszałem dźwięk zatrzaskujących się drzwi i kroki, ewidentnie ktoś biegł.
KURDE, KURDE, KURDE poczułem jak jedną ręką mnie łapie, przytrzymując, drugą zakrywa mi usta i zaczął się cofać.
-Shhhhhh będzie dobrze -Zaczął mówić cicho mężczyzna, trzymając mnie, ja natomiast kopałem go i ugryzłem w rękę, na co się wkurzył, bo prawie uderzył mną o ścianę. Cholera jak mnie weźmie do tego pokoju, to nie mam szans bym, wyszedł z tego żywy. Otwierał już tylne drzwi, starałem się wszystko robić, nawet krzyczeć oczywiście brak mowy od ostatniego wypadku uniemożliwił mi to. No i udało mu się wciągnąć mnie do tego pokoju. Cały zakrwawiony był, ciała leżały brutalnie zamordowane, a teraz czeka mnie moja kolej. Mężczyzna wypuścił mnie, a ja szybko cofnąłem się pod kąt pomieszczenia, gdyż drzwi były już zablokowane przez niego. Schylił się i wziął nóż, zaczął podchodzić do mnie...
-A miałbyś farta, byłeś w środku wcześniej czy teraz zamierzałeś przyjść?-zaczął
-............- trzymałem się ściany i tylko czekałem na jego ruch
-Okej, nie odpowiadaj- Stał naprzeciwko mnie i zaczął kierować nóż w moją stronę, ja zamknąłem oczy, i łzy mi poleciały. Poczułem dźgnięcie w klatkę piersiową...



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Nooo xD dziś tak krwawo na święta, za co przepraszam, ale trzeba było w końcu akcje popchnąć. Jednak rozdział okazał się długi (bo połączyłam), ale nadal nie jest tak długi, jak rolka papieru. Kolejny testowy rozdział też już zrobiony więc tylko czekać aż zrobię kolejny i poprawię poprzedni xD Jak zwykle piszcie, jeżeli jest coś nie zrozumiale napisałam, no i pozdrawiam

sobota, 28 marca 2015

Freddy fazbear's pizza -03 Nowy ja

          Pustka, widziałem obrazy, które nakierowały mnie co się stało ,zobaczyłem pizzernie ,szedłem za jednym zwierzakiem z pizzerni z innymi dzieciakami ,tylko to nie była pizzernia freddiego a ta knajpa dla wegetarianów ,szedłem tak dalej i jedna z kelnerek zapytała mnie z grymasem na twarzy czemu nie chodzę u nich kupować jedzenia ,ja nic nie odpowiadałem. Scena zamieniła się na szkołę nadal idę za robotem i z innymi.W szkole było strasznie ślisko i strasznie oraz znowu scena się zamieniła na ulicę na której znajduje się mój dom.
-Jeszcze tylko 14 domów ominę a będę u siebie -pomyślałem. Pogoda zmieniła się na deszczową i noc nastąpiła. -O! widzę mój dom ,powiem  rodzicom że nie jestem głodny. Więc zacząłem biec bardzo szybko ,już chwytałem za klamkę otwierającą furtkę ,kiedy scena ponownie się zmieniła  na ulicę na którą wybiegłem prosto pod auto.                                                                                                                                                                  
          Obudziłem się ,oddycham nerwowo ,cały spocony i plułem krwią ,wszystko mnie boli w dodatku dostałem drgawek .Ludzie zaczęli mnie uspokajać ,a ja nie wiedziałem co się stało .Po strojach jakie mieli Ci ludzie mogę domyślić się że to lekarze i właśnie wiozą mnie na stół operacyjny .I znowu ciemność zacząłem widzieć a głosy słabły. Tym razem obudziłem się bez pamiętania jakiegokolwiek snu ,leżałem na łóżku bolały mnie żebra (chyba sobie połamałem) głowa , ręce i noga..... odkryłem odruchowo kołdrę nie zważając, że boli mnie ręka ,miałem ochotę po prostu zwymiotować i krzyczeć...nie miałem prawej nogi.  Płakałem nie wiedząc co robić ,czy rodzice wiedzą o wypadku ,jak im mam to powiedzieć ,czy nadal będą mnie kochać??? Leżałem z godzinę aż w końcu otworzyły się drzwi ,wyszedł lekarz z moimi rodzicami .Od razu mama do mnie podbiegła z łzami w oczach a tata usiadł koło łóżka.
 -KOCHANIE ,CO CI SIĘ STAŁO? -mama płacze całując mnie ,a ja po prostu nie odzywałem się.  - -Ma uraz -zaczął lekarz - będzie w szoku po wypadkowym musieliśmy mu amputować nogę ,oraz ma liczne złamania na ciele ,powiem szczerze że to cud że żyje.
-Marco co się stało? NO MÓW NAM!-przestraszony byłem głosem mamy.
-Proszę mu dać spokój musi odpocząć ,teraz ważne jest zdrowie państwa syna ,nawet policja nie będzie go teraz "ruszać" ,państwa proszę do mojego gabinetu. -I wyszli ja zostałem sam tylko przypatrując się nadal mojej nie widzialnej nodze. Czy to prawda że teraz będę psychicznie chorym? Co właściwie miał na myśli lekarz mówiąc ,,Uraz,,? Nie wydaje mi się aby jakaś wewnętrzna zmiana u mnie nastąpiła. Jestem osłabiony, potrzebuje snu więc się położyłem. Pobudkę miałem o 12.00 chyba długo spałem ,dali mi zastrzyk i przynieśli jedzenie: chleb, masło, dżem i woda ....uroczo-zjadłem powoli ,ze względu na bolące mnie żebra. Potem dzień minął szybko :badania , jacyś dziwni ludzie ,lekarze i moi rodzice .Do nikogo przez ten dzień nie powiedziałem słowa. Kolejne dni też takie same były z niewielkimi różnicami :mama starała się być twarda , tata zachowywał kamienną twarz ,odwiedzili mnie nauczyciele ,kolejne badania ,teraz przychodzili też policjanci ale lekarze szybko się ich pozbywali ,a ja tak samo nie odezwałem się ani jednym słowem .Po tygodniu mogłem przebywać w pokoju zabaw ,czy coś tam robiłem? nic... Miesiąc w szpitalu przebywałem i pomimo tego że byli u mnie różni ludzie do nikogo się nie odezwałem i uśmiechałem, byłem uwięziony w własnej psychice, która ostatnią rzeczą przed wypadkiem nakazywała mi uciekać. Założyli mi protezę i mogłem wracać do domu po 6 tygodniach spędzonych w szpitalu.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

WHOA jeszcze pomęczę was 2 rozdziałami i zaczynamy normalną fabułę (bo wiem że te rozdziały mają bardzo mało wspólnego z fnaf 'em ale spokojnie to tylko taki wstęp jest ^^) Kolejny rozdział chyba jutro ze względu na to że jest dość krótki. I mogę was poinformować że jestem w trakcie robienia niespodzianki ale czy wyjdzie? czy będzie fajna? czy w ogóle ją dokończę? nawet ja sama tego nie wiem ,więc tylko wspomnę że staram się coś pewnego zrobić. Jak na razie pozdrawiam i dziękuje za komentarze *3*

niedziela, 22 marca 2015

Freddy Fazbear's pizza -02 Wejście

          Wyszedłem z domu jak najszybciej się dało do pizzerni miałem z 15 minut drogi ale w miarę szybko dotarłem na miejsce już byłem przy zakręcie ,wystawiłem głowę za budynku...
-uff nikogo nie było - prawda jest taka że po prostu boję się dorosłych, oni są tacy dziwni... Sprawdziłem jeszcze czy mam pieniądze i ruszyłem ku wejściu do pizzerni. Znalazłem się w dużej sali były w niej stoliki z krzesłami, automaty z grami, karuzela, dalej jakieś stoisko z nagrodami no i oczywiście scena na której były 4 zwierzaki: Miś ,kura ,królik i lis ,lis mi zaimponował wyglądał jak pirat. Po sali też chodziły prawie takie same zwierzęta tylko że te były mniejsze i z plastiku? i chyba nowocześniejsze ,takie zabawkowe wersje z tych na scenie, jedynie lis się wyróżniał gdyż był biały i też miał futro. W pizzerni mniej było osób niż przedtem, ale ja nadal byłem głodny tylko jak tu zamówić jedzenie? Wtem podszedł do mnie kurczak i powiedział
-Witaj jestem Chica ,co za-zamawiaszzz? Nie miałem pojęcia co i jak...te roboty są chyba robione z dalekiej przyszłości! Tuż to zaawansowana technologia!
-eeemmm uuh nooo...duże frytki.?
-Już się robiii to bbędzie 5.00 zł  proszę zaczekkkać.-powiedziała miłym głosem ja tylko usiadłem najbliższego miejsca koło mnie. Minęły może 4 minutki i się pojawiła Chica poprosiła bym wrzucił pieniądze do ciastka które niosła -no to wrzuciłem ,usłyszałem strasznie cichy dźwięk i kurczak podał mi frytki z ketchupem. Było tego dużo jadłem i oglądałem przedstawienie w wykonaniu robotów na scenie było naprawdę śmieszne ,to najlepsze miejsce w mieście. W dodatku te roboty są takie miłe, gdy przechodziły koło mnie mówiły smacznego ,albo jakieś śmieszne rzeczy lub zdania. Siedziałem sam przy stoliku, ale nie czułem się jak by faktycznie tak było,ludzi było coraz mniej  a ja zdążyłem zamówić jeszcze jedną porcje frytek i ciasto ,gdyż znalazłem menu na stoliku.
-Cholera 18.32 jest ,rodzice pewnie jadą do domu muszę się zmywać, jutro znowu tu przyjdę i może pogram na automatach? Szybkim ruchem już wychodziłem ,oczywiście było ciemno (czas zimowy się kończył ,ale jeszcze o 17.00 robiło się ciemno) padał deszcz, zimno no i oczywiście sam przez 15 minut muszę iść. -Trudno(pomyślałem) idę szybkim krokiem, a nawet biegnę. Jak zwykle strach mnie ogarnia. Cholera chyba ktoś mnie śledzi bo słyszałem kroki za mną. Serce zaczęło bić szybciej jak i również biegłem jak szalony...to był błąd. Ślisko od deszczu a ja wparowałem pod pędzący samochód.... Na moje szczęście zahamował tak że praktycznie wyminął mnie. A ja stałem jak słup i nie wiedząc co robić. Po prostu się wpatrywałem. Drzwi od auta się otworzyły i wyszedł wkurzony kierowca...  wkurzony mało powiedziane.
-NO JA PIERDOLE CZY TY MASZ MÓZG? -Ja jeszcze bardziej byłem przestraszony niż przedtem stałem skulony, cały mokry i przestraszony. Najgorsza sytuacja nie dość że nie wiesz co robić to  jeszcze facet wyglądał jak by miał mi nogi z.....no....powyrywać/ Nic nie mogłem wydusić starałem się ale to na nic. Chcę zniknąć ,chcę zniknąć ,chcę zniknąć -błagałem wręcz. Mężczyzna podchodził do mnie a mnie sparaliżowało,ale nie to że zbliżał się do mnie ale to że mnie ominął ...i podszedł do ciała które trochę dalej leżało... mojego ciała. Poczerniało mi przed oczami i dalej nic nie pamiętam.



Rozdziały robią się coraz krótsze ,ale staram się to poprawić (04 jest strasznie krótki ale za to 05 nadrabia) kolejny rozdział za tydzień w piątek (bo nie wchodzę na komputer w czasie szkoły xD) Pozdrawiam :>

piątek, 20 marca 2015

Freddy fazbear's pizza -01 Jak to zostałem nowym klientem

          Była mniej więcej 13.40 właśnie skończyłem lekcje ,był piątek kochałem piątki bo nadchodził weekend .Moi rodzice do późna pracowali więc nie mieli zbyt dużo czasu dla mnie  a tym bardziej nie mieli jak mi ugotować obiadu .Szczerze? chodziłem głodny i to nie z powodu że nie stać nas było na jedzenie ,ale moi rodzice każą mi kupować jedzenie w pewnej knajpce dla wegetarianów...czemu tam? głównie bym się zdrowo odżywiał .Na początku zamawiałem tam ,,hot sandwich" ciepła kanapka z serem i sałatą oraz sosy było to smaczne do momentu kiedy mi się to nie znudziło ,teraz patrzeć na to nie mogę. No to spróbowałem czegoś innego ,wegetariański hod-tok tak dokładnie tak się nazywało to. Chyba jedyna potrawa w tej knajpce gdzie było mięso...ryby. JAKIEŻ TO OHYDNE BYŁO. spróbowałem też innych rzeczy ,(jeszcze gorsze) nie wiedziałem że tylu rzeczy nie lubię :cebula,pomidor,seler,buraki i.t.d...i że ja mam to jeść jak jakiś gryzoń? Rodzicom mówię że tam jem...okłamuje ich ,już tam nie jem od 2 miesięcy nie pytajcie co jem bo wszystko ci mi dają np. paluszki solone gdy ktoś ma to pytam się czy mogę ,nie chętnie dają i biorę całą garść a potem  idę jakby nigdy nic...ta chyba przez to mało kto ze mną gada ... Mam 12 lat dlatego robię takie dziwne rzeczy w sensie nooo...dziecinne .Nie jem bo mi nie smakuje ,dlatego chodzę głodny bo boję się powiedzieć rodzicom że już tam nie chce jeść. Mama zapewne by się zdenerwowała twierdząc że muszę zdrowo się odżywiać bo tworzą mi się fałdy na brzuchu, twierdzi że to od tłuszczu ,jeszcze ta sprawa że nie chcę ćwiczyć na wf'ie. Ja tam wolę modelować zwierzęta z różnych rzeczy :plastelina,  papier nawet dostałem kiedyś taki zestaw do zbudowania konia z drewna .To moje hobby a nie ganianie za piłką na wf'ie.
          Krople deszczu właśnie  zaczęły spadać na ulice - kurcze (pomyślałem) ,do domu mam trochę daleko nie sądziłem że zacznie padać, nawet kurtki nie mam. Po 3 minutach moje brązowe włosy były całkowicie mokre, i jeszcze cały czas przecierałem okulary ,przez tą sytuacje nie zorientowałem się że skręciłem za wcześnie w lewo ,już miałem zawrócić kiedy zobaczyłem pizzernie ... Freddy fazbear's pizza. Zaciekawiła mnie ,widziałem  jak 3 osoby z mojej klasy teraz tam wchodzą. Zaciekawiony podszedłem i wyjrzałem przez okno....magia.... tam chodziły ludzkiego wzrostu zwierzęta widziałem kurę która chodziła z olbrzymim  ciastkiem , królik który grał na gitarze, jeszcze misiek i coś mówił do mikrofonu .Dużo osób z mojej szkoły tam było... Byłem zachwycony a zarazem głodny ,pieniądze już wydałem na zbiórkę w celu wycieczki ,a że zapomniałem rodziców poprosić to musiałem dać pieniądze przeznaczone na jedzenie w tamtej knajpie. Pewnie smutny był to widok .Chłopiec cały mokry z jasno szarymi oczami przypatrujący się  pizzerni gdzie dzieci jadły i się śmiały. Już odchodziłem kiedy usłyszałem głos mężczyzny...
 -Hej mały ,potrzebu.....- i w tym momencie po prostu zwiałem ,czemu? bo ja wiem? przestraszyłem się że gość mnie okrzyczy że stoję mu przed pizzernią  i odstraszam innych oraz pomyślałem też w pierwszej chwili że to mój tata MÓJ TATA POWIE MAMIE ŻE CHCIAŁEM ZJEŚĆ NIEZDROWE JEDZENIE  ,ale szczerze nie miałem pojęcia kto to był, nie odwracałem się tylko usłyszałem te 2 niedokończone słowa i uciekłem ,raczej to nie był mój tata ,nie ma takiego głosu ,ale nigdy nie wiadomo z kim ma się do czynienia. Biegłem na oślep ,budynki wyglądały na opuszczone ,stare mury ,parę drzewek po prostu wyglądało to na miejsce opuszczone. Zauważyłem inną uliczkę i wyszedłem na znajomą mi drogę. Gdy wróciłem do domu wyjąłem moje oszczędności ,była 14.30 więc nadal burczało mi w brzuchu a do wieczora jest dużo godzin więc wybrałem się tam gdzie mnie wystraszono.



Notka szybko bo już mam napisanych z 3 rozdziały :D kolejny pojawi się może za 3 dni

Witajcie

      Cześć ja jestem Siwek (by nie było jestem dziewczyną xD) i na tym blogu będę udostępniać taki ,,fanfiction" z gry Five nights at Freddy's. To jest mój pierwszy blog z opowiadaniem więc od razu mogę was poinformować na liczne błędy, jak wam coś się nie spodoba to śmiało piszcie, krytyka będzie mi tutaj nie zbędna. Mam na dzieję że zostaniecie na dłużej i coś wyjdzie z mojej ,,twórczości" ;)                                                             EDIT:  Czas  jest inny niż w grze